Witam. Problem polega na tym że wystawiłem samochód na sprzedaż, przyjechał kupiec, zrobił dużo kilometrów po niego, stał oglądał, patrzył czujnikiem magnesowym, zagladal wszedzie, sprawdzał, przejechał sie, pozwolilem mu obejrzec samochod na kanale, no pozwalałem mu zaglądać wszędzie gdzie tylko zachciał. Nie mialem nic do ukrycia poprostu, samochod sam w sobie kupilem 3 miesiace temu ale poprostu najzwyczajniej w swiecie mi sie nie spodobał i zdecydowałem sie go sprzedac. Kuilem go za wyzsza kwote niz sprzedałem, kupiec który kupił ode mnie samochód wykrył kilka wad tj bijące tarcze hamulcowe, szumiące łożysko i rzekomo zgrzytający synchronizator trzeciego biegu. Mimo to zgodził się na kupno pojazdu. Umowa którą zawarliśmy wyglądała tak: http://www.v10.pl/prawo/umowa,kupna,spr ... du,12.html
Dzisiaj tj. następnego dnia od kupna dzwoni do mnie że samochód chce zwrócić ponieważ ma wade ukrytą o której mu nie powiedziałem (sam o niej nie wiedziałem) według niego wymieniane były obydwa tylne błotniki. Jeden mówił że był chyba zgrzewany w miejsce oryginalnego a drugi troche inaczej zrobiony. Samochod nie jest nowy przecież, Ja taki samochód kupiłem i nic przy nim nie robiłem i sprzedałem w takim stanie jakim go kupiłem. Co mam robić? Pomocy.

Punkt 5

Wpisałeś mniejszą kwotę w umowie niż była na prawdę?

jezeli nie masz dzialalnosci pod tylulem handel samochodami to to ze przyjmiesz autko to jest tylko twoja dobra wola lecz nie musisz tego robic

no wlasnie kolego punkt 5
Pkt. 5
Kupujący oświadcza, że stan techniczny pojazdu jest mu znany.

Wg prawa musisz oddac kase. poczytaj o tum w necie sporo takich tematow. w praktyce koles musi zalozyc sprawe w sadzie, ciagnie sie to latami...

MMYLISZ sie tam jest wyraznie napisany PUNKT 5 kolego

Kwota jest ta sama na umowie co została zapłacona.

Ale widać jest to typowy cwaniaczek i mowi ze albo oddam mu jakas czesc pieniedzy albo zwraca samochod i zeby mu oddal za droge i za samochód. Kwestia tegu typu ze o zadnym takim "uszkodzeniu" nie miałem pojecia. Samochod sprawny nic sie z nim nie działo. Mówi że to przed nim ukrylem, tylko jak moglem to ukryc nie wiedzac o tym ? Mu pozwalalem ogladajac samochod zagladac wszedzie ale to doslownie wszedzie... I jest problem, Mamy do siebie ok 370 km. I w razie co jezdzic do sadow taki kawał ? Nie wiem co robic juz i czy dla swietego spokoju zgodzic na na zwrot samochodu czy nie. Zobacze jak zadzwoni co powie, bede chial po pierwsze zdjecia rzekomej "wady ukrytej" chociaz ja bym tego tak nie nazwał bo ja nic nie ukrywalem i nawet o tym nie widziałem co on mi zaczal wygadywac. Jak dostane zdjecia to zobacze co i jak. Tylko w razie co jak to jest ? Za droge trzeba mu oddac tylko za ta co przywiozl samochod i zeby wrocil czy za to ze byl, zabral do siebie, przyjechal oddac i wrócil ?

No i w necie gdzies wlasnie wyczytalem ze jest nie mam dzialalnosci ani nie jestem handlarzem tylko osoba prywatna to nie musze oddawać. Tylko troche sie obawiam bo to jednak jakis cwaniaczek przy kasie...

hahaha powiedz mu widzialy galy co braly i ze nie jestes wyporzyczalnia mialem juz 3 takie przypadki kiedys z golfem vr6 z audi a6 nagle po paru dniach chcieli oddac bo zle sobie auto sprawdzili na miejscu i mieli pretensje ze ich oszukalem straszyli sadem itd oni sa mocni w gembie nie masz auto handlu wiec ienie masz prawa sie znac na autach mozesz nawet nie wiedziec jak sie zarowke wymieniac itd pozdro i nie boj sie a o jaka kwote chodzi

Samochod z 2000r kwota 8000zł. ...

kolego powiedz mu zeby sie gonil ... tak naprawde nic nie moze zrobic i dla tego straszy

owszem w/g prawa jakaś tam rękojmia obowiązuje.ale nie przejmował bym się tym jesli faktycznie nie wiedziałeś o tym ze auto miało cos robione.nie oddawaj pieniędzy jeśli jesteś pewny swego.w sądzie kupujący będzie musiał udowodnić to ze ty o tym wiedziałeś i zataiłeś to w momencie sprzedaży.a to będzie trudne zwłaszcza ze auto nowe nie jest a i pewnie pierwszym właścicielem też nie jesteś.poza tym mógł oglądać godzinę dłużej może by się dopatrzył.

ja też miałem takie sytuacje.raz zabrałem auto.ale oddałem 500zł mnie za czas i paliwo stracone na szukaniu innego auta:D

Najprościej udać się do radcy prawnego itp.
Bo z tego co kojarzę wg prawa, osoba nie zajmująca się zawodowo samochodami nie musi znać stanu technicznego auta i nie musi wiedzieć co i jak.
Dopiero ktoś prowadzący działalność o tym charakterze ma obowiązek wiedzieć co i jak i tutaj można coś ugrać, ale też ciężko.
Z drugiej zaś strony jest jakaś rękojmia tak jak już ktoś pisał i jakieś prawo zwrotu przysługuje, ale co i jak dokładnie nie wiem..

Jednak cały czas bym się trzymał pkt 5, kupujący zapoznał sie ze stanem technicznym auta...

tylko po co wydawać kasę.chce koles zwrotu to niech idze do sądu udowadniać ze owe uszkodzenia zostały zatajnione przez osobę od której kupił.kolega kupił auto i w ciagu 3 miesięcy je sprzedał.wydaje mi się ze jeśli on tego nie robił to każdy biegły sądowy stwierdzi ze naprawa była wykonana wcześniej.

Tak jak pisalem wyzej, osoba prywatna noe musi prowadzic autohandlu itp musi znac stan faktyczny auta,to ze tego nie wiedziales to Ci nie usprawiedliwia kupujac od poprzedniego wlasciciela zaakceptowales i zapoznales sie ze stanem. wg prawa tak jest. w praktyce takie sprawy ciagna sie latami jezeli w ogole sprzedajacy zalozy taka sprawe, przy takiej kwocie za auto bylby debilem. poza tym auto musialoby byc nie uzywane przez caly okres trwania sprawy. finalnie musialby powolywac ekspertow i rzeczoznawcow, ty moglbys sie odwolywac itp. ja bym go olal. napisal sms ze jezeli chce egzekwowac cokolwiek to niech sie zglosi na policje i do sondu bo to co robi jest proba wylidzenia i nic bym sie nie odzywal i nie odp.gosciu zauwazyl ze jestes nie w temacie i bedzie chcial to wykozystac.

No już mu powiedziałem ze zwrotu na pewno nie przymnę ponieważ nie wiem co robił tym samochodem przez co najmniej 1000km które juz przejechał, wady zadnek nie widzialem, wyslal mi zdjecia, rzeczywiscie było cos tam robione, ale jak mowie, ja o tym nie wiedzialem, on tez podpisal sie pod umowa ze zapoznam sie ze stanem technicznym pojazdu, samochod ogladal od 15.30 w srodku, na cpnie 30min, pozniej 4km drogi do domu z zcego 15 jechal sam za kierwonica, pozniej samochod ogladal jeszcze w garazu i na kanale za moja zgoda do godziny 19 mniej wiecej. Niczego mu nie bronilem ani go nie popedzalem. No mogl dosłownie wszedzie zagladac, sprawdzac itd. nic nie staralem sie zataic, mogl ogladac dluzej przeciez, nie popedzalem go, a moze by sie dopatrzył jak by poogladal dluzej ? Mówi ze 500zł zwrotu z mojej strony i zapominammy o sprawie, tez nie zamierzam tego robic, tym bardziej ze samochod jest ta zrobiony ze dla przecietnego kupujacego jest to wgl niezauwazalne i nie do wykrycia. Mimo ze znam sie w mire dobrze na samochodach sam tego nie zauwazylem i bylem w szoku jak mi to powiedział. Wiec według prawa w pracie co powinienem usterke usunac na swoj koszt, tylko ze tam nie ma co naprawiac, ta "wada" nie wpływa ani na uzytkowanie samochodu ani na jego wyglad zewnetrzny ani na jego trakcje/prowadzenie.