MODEL: Vw Garbus Cabrio - Oval
SILNIK: 1200
MOC: 24
ZAWIESZENIE: seria po renowacji
UKLAD HAMULCOWY: nowe bębny
KOLA: stalówki 15 x 4,5 na oponach Vredestein Classic 155 R 15
NADWOZIE: w odbudowie
WNETRZE: w odbudowie
Vw Oval Convertible. Czas opisać kolejny Garbaty projekt który realizuje. Prace nad autem trwają już prawie rok czasu a końca na razie nie widać. Głównym problemem jest brak w Polsce części do tak starego Garbusa. Dostanie części do Ovala w Polsce jest dosyć trudne, a do Cabrioleta Ovala sygnowanego fabryką Karmann’a to już nawet w Europie graniczy z cudem. Kolejnym dużym problemem jest brak wiedzy i ludzi którzy by takową posiadali odnośnie starych Cabrioletów Vw .
Pierwsze Garbusy Cabrio typu Hebmuller, Brezel czy Oval dosyć znacznie różnią się swoja budową od Sedanów i często części w nich występujące nie powtarzały się w ich zadaszonych odpowiednikach. Cały czas się dokształcam, czytam zagraniczne fora internetowe czy studiuje niemieckie i angielskie książki, które z grubsza opisują co w jakich latach się zmieniało..niestety bariera która pokonuje dosyć wolno jest techniczny angielski, dlatego często żeby połapać się o co chodzi trzeba nieźle pogłówkować.
Od początku: Ovala kupiliśmy na koniec sezonu 2007. Śledząc różne motoryzacyjne fora natrafiłem na jego zdjęcia, w zasadzie nie był na sprzedaż, ktoś wrzucił fotki chwaląc się ze sąsiad ma takie stare auto. Po wnikliwych poszukiwaniach udało się skontaktować z właścicielem, który był strasznie zaskoczony ze ktoś dzwoni z drugiego końca Polski i pyta o jego cabrioleta… oczywiście od razu zaznaczył ze auto nie jest na sprzedaż i wszelkie negocjacje nie maja najmniejszego sensu. Mimo wszystko po miłej rozmowie, która nie przyniosła żadnych rezultatów nie straciliśmy nadziei że może kiedyś uda się Ovalika odkupić. Jako że właścicielem był człowiek tak zwanej starej daty wiec włączyłem w próbę zakupu mojego tatę. Generalnie doszedłem do wniosku że trudniej będzie mi się dogadać ze starszym człowiekiem niż mojemu ojcu. Pomysł okazał się niegłupi. Co jakiś czas dzwoniliśmy do właściciela z pytaniem czy może jednak nie sprzeda, ze w razie czego jesteśmy pierwsi do negocjacji i chętnie obejrzymy auto.
Po paru miesiącach wreszcie zgodził się żeby wpaść i pogadać oraz przy okazji zobaczyć jego samochody. W pierwszą sobotę po rozmowie wsiadłem z ojcem i pojechaliśmy obejrzeć co tak naprawdę i w jakim stanie siedzi u człowieka w garażu.
Widok jaki ujrzeliśmy trochę nas zaskoczył..okazało się ze starszy Pan, mechanik z zawodu już od dłuższego czasu kolekcjonuje starsze samochody i ma ich niemała kolekcje. Mało tego… udostępnia je również do zwiedzania, ale biorąc pod uwagę ze mieszka raczej na uboczu i ciężko do niego trafić to za wiele osób tam nie zagląda…
Poza starymi MG, Wartburgami, Syrenkami, Borewiczami, Garbusem itp. miał jeszcze pokaźny stos (dosłownie stos) starych niemieckich motocykli.
Widać niestety było ze czasy świetności tej kolekcji już dawno minęły , starszy Pan nie ma już siły wszystkiego ogarniać a jego syn czy wnuki nie bardzo interesują się tym hobby. Po bardzo długiej rozmowie (i ostrych negocjacjach) udało nam się uzyskać słowne przyrzeczenie ze w następnym roku samochód będzie do sprzedania. Właściciel obiecał nam prawo pierwokupu pod warunkiem ze nigdy nie sprzedamy samochodu żadnemu … Niemcowi
. Chciał również jeszcze trochę poskładać samochód do kupy i ostatni raz nim wyjechać na przejażdżkę przed sprzedażą …oczywiście postanowiliśmy uszanować jego wolę i poczekać do następnego roku.
Wszystko potoczyło się jednak zdecydowanie szybciej niż mogliśmy przypuszczać. Kilka tygodni po spotkaniu właściciel zadzwonił do nas ze jeśli jesteśmy zainteresowani to możemy przyjechać po auto …wydaje mi się ze spowodowane to było głownie kłopotami finansowymi byłego właściciela. Przyznał się ze młodszy już raczej nie będzie a chętnie ten ostatni raz jeszcze wybrał by się z żoną gdzies na jakieś wakacje za granice…tak więc za pośrednictwem ojca stałem się właścicielem Vw Garbusa Ovala Cabrio z 1956 roku kalendarzowego (jak się później okazało najprawdopodobniej Grudzień 56 ) a modelu na rok 1957. Do samochodu dostaliśmy pudło części i drugi nieoryginalny silnik (zresztą ten w Garbatym tez nie był oryginalny).
Przez pierwszy rok od kupna nic z samochodem nie robiliśmy poza doprowadzeniem go do stanu używalności. Silnik ledwo już prychał, ze skrzyni biegów lał się olej a hamulce skończyły się po drugiej przejażdżce …nie mówiąc o tym ze na zakręcie trzeba było łapać drzwi bo się nagle otwierały …ale frajda z jazdy pięćdziesięcioletnim samochodem była nie do opisania
.
Mimo iż dla laika wydaje się ze z zewnątrz samochód wygląda w porządku to niestety poprzedni właściciel mimo ogromnego zapału i zamiłowania do starych aut nawsadzał do Ovala całe multum części od późniejszych roczników, stacyjkę od wartburga, lakier położył sam w komórce a tapicerki nigdy nie skończył …generalnie auto było bardzo skundlone, z nieoryginalnym bardzo słabym silnikiem 1200, z ledwo trzymającym się zawieszeniem i toną szpachli którą usunie dopiero najbliższe piaskowanie.
Co chyba najgorsze dla każdego garbusiarza samochód ma zespawana podłogę z nadwoziem. Jednak przed zespawaniem jej człowiek porządnie ją wyremontował i stara rzemieślnicza metodą porobił wzmocnienia, które w kabriolecie generalnie są niezbędne, bo auto w przeciwieństwie do sedana na dachu konstrukcyjnie się nie utrzyma. Po wielu analizach i poradach ludzi dużo mądrzejszych w tych tematach niż ja doszliśmy do wniosku ze akurat podłogi ruszać nie będziemy bo z rzeźby i tak wyjdzie rzeźba wiec nie ma to sensu. Reszta wraca do możliwie jaknajbliższego oryginału ( poza zawieszeniem, felgami i silnikiem).
Mimo wszystko trzeba oddać poprzedniemu włascicielowi dużo szaczunku...przesłał mi zdjęcia jak Garbaty wyglądał kiedy w latach 80 wytargał go z zarośli gdzieś na Śląsku...
Kwiecień: MajCzerwiecLipiecSierpieńWrzesieńListopadPlany (częściowo już spełnione) • Pełne odrestaurowanie i powrót do wizualnego wyglądu z roku 57
• Oryginalny Kolor lakieru występujący tylko w 55-57 roku L316 Almond Green Metalic
• 15x5 calowe felgi Radar w chromie z oponami 155 R15 na przód i 185 na tył
• Zwężone i obniżone zawieszenie (nie tak hardcorowo jak większość by chciała)
• Vinylowa tapicerka szyta wg oryginału (szwy schodzące się do wewnątrz itp.)
• Części typu kierownica, lewarek, hamulec ręczny itp. w oryginalny kolor kości słoniowej
• Dużo chromu i czarnego połysku
• Silnik o pojemności 1776 na 2 gaźnikach o mocy ok. 90 – 95 kucy i ok. 115 – 120 Nm (seryjnie 24)
Oczywiście największym problemem jest brak części, które do tak starego cabrioleta nawet jak się znajdą to kosztują niebywałe pieniądze (nawet kilka tysiecy $
).
Postanowiliśmy odrestaurować te które jednak zostały ale są w fatalnym stanie (porysowane oryginalne szyby, ramki szyb, prowadnice szyb, uszczelki, dach, elementy drewniane dachu, elementy deski rozdzielczej, zbiornik paliwa, cały pas przedni, tylna klapa (to już rarytas na miarę światową), tylne światła, semafory, kierownica, aż mnie głowa boli ile trwało przywracanie tym częściom dawnego blasku…
Korzystając z taniego dolara w zeszłym roku udało się sprowadzić min felgii, nowe zderzaki z potrójnym chromem ( a nie te szitowe chińskie) , uszczelki, tylną klapę ze Szwecji, zbiornik paliwa z Niemiec, parę częsci z Meksyku i Tajlandi.
Dolar znowu spadł więc następne paczki z USA już są w drodze.
Obecnie Cabrio jest przygotowywane do piaskowania, nastepnie kolejne prace blacharskie i przygotowania pod lakier...a pozniej jeszcze duuuużo pracy