No więc, jak już niektórzy wiedzą, w piątek, chwilę po 20 spotkała mnie przykra sytuacja, czyli dosyć mocny dzwon. Mokro, deszcz, zmęczenie, chwila nieuwagi i stało się. Mimo, że kolizja nie była prawnie z mojej winy to jej wynik lepiej przedstawia się dla sprawcy bo ma poharatany zderzak, pęknięty reflektor i ułamany grill, a ja...

Może po krótce o całym zdarzeniu...
Skrzyżowanie ulic Promienistej i Palacza. Jedno z bardziej niebezpiecznych skrzyżowań na Grunwaldzie. Ograniczona widoczność, przecięcie Palacza czy wydostanie się z Promienistej po uczciwości graniczy z cudem, więc często dochodzi do ryzykownych zagrań (na zielono zaznaczyłem takie pi razy oko pole widzenia kierowcy na prawą stronę w obu przypadkach). Przed skrzyżowaniem, na Palacza (która jest tutaj główną ulicą, podporządkowanie na Promienistej nakazuje znak STOPu) jest taki śliczny znak ostrzegawczy pt. "Uwaga wypadki" (i to często, bo średnio 2x w miesiącu). Zmęczenie dało się we znaki więc co? Trzeba szybko dojechać do domu. Mokra, deszczowa pogoda, ciemno i prędkość ok. 80 km/h bez odpuszczenia gazu przed felernym skrzyżowaniem. W momencie, kiedy wjeżdżałem na skrzyżowanie (niebieski prostokąt), jakieś 2m przed sobą ujrzałem skręcające w lewo, w moją stronę Renault Megane (czerwony prostokącik). Zero szans na hamowanie, jakaś tam próba ucieczki i strzał. Lecące szkło, chwila bezwładności, po czym oprzytomnienie i hamowanie jakieś 100 m za miejscem zderzenia. Nieprawdopodobny szok, jakieś tam oględziny, telefony. Po ochłonięciu okazało się, że zderzyłem się z byłym sąsiadem, więc podjechaliśmy do jego domu spisać oświadczenie itd.
Schemat kolizji:

Auto przetransportowałem wczoraj do domu, dziś odwiedził mnie rzeczoznawca. Totalna szkoda. Do wymiany calutkie drzwi, błotnik no i zderzak, który się poharatał i spadł na tę okoliczność. Żeby było śmieszniej, auto dosyć wyraźnie ucieka na prawą stronę, więc koło raczej też dostało, mimo że nie ma widocznych śladów. Szczerze powiedziawszy nie wiem co dalej robić. Teoretycznie buda nie jest naruszona, ale ryzyko po złożeniu tego do kupy, że coś jeszcze wyjdzie jest bardzo prawdopodobne, tym bardziej, że od dołu są wyrwane zawiasy drzwi więc słupek też mógł dostać po du.pie. Prawdopodobnie auto pójdzie na graty, a ja po odbiorze odszkodowania, które rzeczoznawca szacuje na ok 2k, odczekam i odłożę coś na kupno innego egzemplarza. Nie chcę szczerze mówiąc tego robić, z przyczyn wiadomych. Auto rozbiorą, zaczną robić i się okaże, że parę innych rzeczy dostało przy okazji... Bezsens...
Wnioski z tego zdarzenia?
Przede wszystkim zmęczenie wrogiem człowieka. Obojętnie jakby człowiek nie był zmęczony, nie powinno się zapominać o pewnych newralgicznych punktach, gdzie bezwzględnie należy zwolnić, tym bardziej w deszczu, gdzie widoczność jeszcze bardziej fatalna niż normalnie. Ze schematu wynika wyraźnie, że w chwili, kiedy gość zdecydował się wjechać na skrzyżowanie, miał prawo mnie nie widzieć i nie zauważyć, bo najprawdopodobniej nie byłem jeszcze w zasięgu skrzyżowania i pola widoczności. Inną bardzo istotną rzeczą w tym wypadku jest też zapinanie pasów. Chwilę wcześniej byłem u znajomej i stwierdziłem "aa na ten kawałek już się nie zapinam". Sprawa miałaby zupełnie inny bieg, gdybym zaczął hamować i przyłożył pyskiem (efekt teleportacji przez przednią szybę, ale to chyba wiadome), także apeluję tutaj do wszystkich, co nie przepadają zapinać się w pasy, a jeżdżą dynamicznie, żeby brali zawsze pod uwagę taki szczegół, że nawet na kawałek przed miejsce docelowym, zawsze może się coś stać i może to doprowadzić do bolesnych konsekwencji... Mi może i to uratowało w tym przypadku jakoś facjatę, bo dostałem jakimiś znikomymi odłamkami szkła, ale gdybym dostał np pod innym kątem?
Niestety, świat jest pełen niespodzianek, szkoda auta, bo były już jakieś wobec niego plany. Ja na szczęście jestem cały i wyszedłem bez szwanku. Jedyne do czego nawołuje poprzez to zdarzenie to nieignorowanie znajomości zagrożenia w danym miejscu i może to zabrzmi głupio, ale nie podawania na łeb na szyję do domu w momencie, kiedy Cię muli...
PozdróVWki
