no to czekamy do jutra na nowe wciągające odcinki "Mody na sukces" lub "ŚVWiat według Davw)ida" bez urazy temat jest Bomba

A tu niedziele się kończy i daVWid nie skończył wklejać fot. Temat MEGA kozak. Czekamy na cd

nic dodać, nic ująć....
kawał naprawde dobrej roboty!
Pozdrawiam

A więc, mieszkam jak Kadarek mówi w zakątku VW jowym spokojna dzielnica Gliwic Ostropa - wioska z najbardziej pokopanym wjazdem na A4. A co do historyjki to każdy z was pewnie taką ma, wystarczy się wkręcić... Jakby to widziała moja pani z J.polskiego to na mature bym nie musiał iść.

Dobra chcieliście malacza widzieć, zeskanowałem fotke bo cyfórwek wtedy nie było, opowiem troche o jego histori:

Mój dziadek był diagnostą na stacji diagnostycznej w Gliwicach, należącej do Zespołu szkól samochodowych (oczywiscie tam tez się kształciłem, tradycja rodzinna ) były tam warsztaty, w latach 80tych konkretnie 89 opłacało sie składać samochody z części, i tak też robił mój dziadek... uczniowie na praktykach pomagali i wszystko było cacy. Buda Później mojego malucha spadła z taśmy miała wgnieciony dach i dziadek przytargał ją z Bielska chyba za półdarmo klepnął, częsci w polmozbycie można było od a do z kupić i powstał maluch KBS-6052. Jedyne co mnie bolało to miał stary rozstaw i brak hamulców... później oczywiście założyłem nowy zestaw... ale to było potem.

ja przejołem auto jak dostałem do łapy prawko w 99 roku. Była taka imprezka motocyklowa u nas kiedyś i wygrałem w konkursie jazdy sprawnościowej na motorowerze (simson skuter, znowu bym sie musiał wrócić do motorowerów bo ich tez było kilka ale nie bede zanudzał), wygrałem wtedy Tłumik sportowy do malucha, od razu wrzuciłem Wupexa, potem radyjko pionner szuflada z autoreversem potem wzmacniacz od kuzyna zakupiłem boshmana, dwa pionnery jaja 2 drożne... życie było piękne... autko miało wąskie zderzaki, wiec kieszonkowe do kieszeni i w niedziele na giełde po szerokie, autko było igła ale miało małą kolizje kiedyś i blacharze nie zrobili odpływu w ścianie przedniej (zgubiłem akumulator) wiec wyciągnołem od babci na malowanie całego autka... pół wakacji pomagałem u lakiernika i wyjechał z nowym lakierem kurde niepamiętam symbolu F-210 chyba najbielszy biały jaki był Autorenolak, Fotele ala kubełki zakupiłem wymiane brali na giełdzie stare i sie dopłacało, dymione tylne klosze zrobiłem... ciemne szyby (wtedy było trendy) i sobie hulałem na dyskoteki...

potem ujrzałem beton-klape gdzieś... (dla nie wtajemniczonych to wiejskie okreslenie zaspawania klapy i zrzucenia tablicy na zderzak) najnowszy krzyk mody więc tak też postąpiłem, oświetlenie poprowadziłem, pełen profesjonalizm, zamki mi sie zaczeły sypać, i do tego chcieli mi rąbnąć sprzęta, zaszalałem i wrzuciłem centralny zamek z pilota i odłączyłem bębenki, i tym samym powstał mój maluch...

Sprzedałem małolatom i wydachowali dwa dni później, nikomu sie nie stało nic na szczescie ale maluch przestał istnieć pomimo prób klepania... a szkoda...

Sentymentalnie sie zrobiło, wiec chodźmy dalej:

Jeden z naszych handelkowych Polo miał Pirelki niewiem czy zauważyliście, tam bliżej początku opowieści pokazałem go, zbliżały sie wyscigi w skarbimierzu w lipcu to było chyba, postanowiłem skrecić 14stki żeby zbadać czy nie ma lepszych osiągów golfik na nich

czarny matt + pożyczone opony Patryka, i tak to wyglądało: (a osiągi gorsze...)







Chciałem zawsze mieć nitro, dostałem akurat propozycje kupna, myśle wolnossący, na turbo mnie nie stać może być fajnie, szybki montaż, strzał około 70KM. Kop w sumie podobny do kopniecia G w polo, tylko mocniejszy nieco

Wszystko fajnie ale słyszałem jak silnik cierpiał... pozatym butle napełniali 70Km odemnie i kosztowało za dużo jak na moją kieszeń... a że jestem lekki napaleniec to zanim wróciłem to ją wystrzelałem... I tak sie skończyła historia z NOS'em sprzedałem po tygodniu...

A tu znalazłem pierwsze fotki po poskładaniu, pogodne majowe południe i mała sesja w okolicy:

to sie chlopak wystrzelal...
daVWid musisz sie do nas w przyszlym roku dolaczyc do Worthersee...po prostu musisz

masakra ;o czytalem 40 minut caly temat, choc juz dawno powinienem spac ;o

super historia.. chcialbym moc kiedykolwiek opisac podobną, z tym że swoją własną

Na jednym ze zdjęc widze rower trialowy ... jeździłes/jezdzisz ?

pozdr.

pierwszy wyjazd to majówka 2007, ekipa dopisała, po drodze małe problemy z chłodzeniem ale dojechałismy wszyscy cało i zdrowo, pare fotek różnych autorów:









Nowi towarzysze









Musze się pochwalić troszke, wygrałem zręcznościówke Kevin ty pewnie wyśmiejesz mine jaką przedstawiłem ale wtedy liczył się czas było pełne skupienie:

Golf to mistrzostwo swiata!
Lord nad Lordy, a twoja motoryzacyjna historia bardzo ciekawa i cieszaca oko

trial to moja druga połowa życia zanim nie poznałem VW, skakałem, od 7 roku życia, rower 20" mam w pokoju obok i chyba bym coś podskoczył jeszcze. Wogóle to połączenie zawsze było "VW + rower na dachu"

Dobra jeszcze wam opowiem o Jettcie czerwonej, do dzisiaj pamiętam jak nasz Dziadek liczył kase żeby cło zapłacić za nią, to było starszne dużo kasy, państwo zabierało ludziom za to ze chcieli sobie standart podnieść. VW Jetta to podarunek (za symboliczne 100marek) od rodziny, niemcy mechanicy tacy cwani a nie mogli naprawić, auto raz na jakiś czas gasło na autostradzie, prąd się gubił (prawie jak w moim Blackiem ) właścicielka odpuscila zaplaciła za ADAC wiecej niż auto warte i dała dziadkowi. Ale dziadek to rozpykał po pierwszej takie awari w polsce , wypalony styk w skrzynce bezpieczników.

Dziadka jetta 79 rok, 1,5 na jednogardzielkowym gaźniku (jak moja mydelniczka) skrzynia 4 biegowa, autko paliło 8 litrów średnio a najmniej przy 110km/h ale stasznie sie darło wtedy, ale nie zawiodła ani razu, dziadek nią machnął około 200tyś km bez remontu w sumie najechane miała ze 350tyś, ale buda odmeldowała, zgniła bardzo, progi i bagażnik jadło okropnie pomimo reanimacji.

Jedno dodam jeszcze mam chorobe lokomocyjną (może już mniej ale miałe strasznie za młodu)... Haftuje jak siedze z tyłu... musze kierować albo siedziec z przodu i patrzec na droge, w jettcie było mi najgorzej, bylismy nią co roku na kazdej eliminacji mistrzostw polski w trialu inawet w hiszpani w 93 roku. Byłem leszczyk ale załapalem się na Mistrzostwa Świata, jechałem rekreacyjnie bo wiedzialem ze nic nie wywalcze, ale pozwiedzałem Jettą (serpentyny mało mnie nie wycięczyły - hafty, aviomarin nie pomagało)

Zeskanowałem stare fotki z tyej 6tyś km podróży:

Dobra idem spać bo znowu mi się na wspomnienia wzięło... bylo pięknie wtedy, teraz trzeba gonić za każdym groszem...

A na See sie wybieram 5 rok... i jeszcze nie dojechałem... za rok chyba już mi nic nie przeszkodzi... zawsze sesja, praca, obrona, teraz chciałbym nową robote znaleźć i pewnie jak mi sie uda, to urlopu nie będzie... Ale tym razem nie popuszcze najwyżej się zwolnie

heheh rozumie cie ja to przestalem szukac pracy na jakis czas przed wyjazdem bo a noz by mnie przyjeli i bym nie pojechal... no i pojechalem... c`o prawda na zipa pod namiot ale warto nawet tak jechac...
piekny widoki gdy o 3-4 w nocy wjezdzasz do centrum pierwszy raz w zyciu..mijasz brame wjazdowa jestes w centrum i nie zdajesz sobie z tego sprawy nawet
potem szukasz miejsca gdzie by sie rozbic z namiotem... jezdzisz wokol i widzisz te wszystkie cuda poparkowane w pensjonatach..... cos pieknego.. w koncu dochodzisz do wniosku ze neichce ci sie szukac i spisz w aucie
DaVWid licze ze pojedziemy tam tym razem w dwojke moze i wiecej nas bedzie... bo ostatnio jechalem tam sam


skakales na rowerze?? piekna sprawa...

Super sie czyta o tych ciekawych autkach

A ilosc wyswietlen tematu juz naprawde spora

mialem isc do pracy
ale zawsze sie mozna spoznic troszke skoro dalsza czesc telenoweli nakreciles
historia z maluszkiem piekna sprawa pamietam jak rodzice mieli
a co do jetty to piekna byla
mk1 na pirellkach wygladalo swietnie szkoda ze nie byly w polerce ,moze kiedys zalozysz takie i walniesz sesyjke
dobra trza do pracy a i tak juz spozniony
czekam na dalsza czesc