Mój kolega po raz trzeci walczył z nowotworem kości 2 razy organizm się nie poddał za 3cim musiało coś odpuścić. prosił mnie o pomoc.
Mariusz tak jak my lubi samochody obaj należeliśmy do klubu. Mariusz po utracie nogi sie nie poddaje w rozmowie powiedział mi : nie będę jeździł automatem.
Mariusz Adamczyk od
10 lat walczył z nowotworem kości. "Walczyłem ze wznowami w nodze, zwyciężałem z przerzutami w płucach, jednak 25 lutego tego roku musiałem się poddać i stracić z tego powodu lewą nogę za koszt życia. 23 marca wyszedłem do domu po licznych zabiegach i rehabilitacjach w Instytucie Matki i Dziecka"
Koszt protezy to około 120tyś PLN będę sukcesywnie informował o sukcesach
Mam nadzieje że koledzy i koleżanki z VWZONE.PL pomogą

Dziękuje za wszelaką pomoc w imieniu swoim i MariuszaWszyscy którzy pomogli macie
WIELKIE Serducha
Nazywam sie Mariusz Adamczyk, pochodzę z Sandomierza obecnie mieszkam w Warszawie mam 22 lata.
Do czasu pojawienia się choroby byłem bardzo aktywnym 12latkiem, który z powodzeniami startował w biegach przełajowych powiatowych i wojewódzkich. Były zawodnik Wisły Sandomierz (piłka nożna) oraz reprezentant Szkoły Podstawowej nr.4 w Sandomierz (piłka ręczna)
Od grudnia 2000 roku, walczę ze złośliwą odmianą raka kości (osteosarcoma) Umiejscowionego w lewym podudziu na kości strzałkowej. Mięsak kościopochodny to bardzo groźny i śmiertelny nowotwór atakujący szczególnie młode osoby w przedziale wiekowym 12-22 rok życia. Dzięki wsparciu najbliższych i jakże silnemu organizmowi pokonałem go bez większych powikłań w 8 miesięcy po postawieniu diagnozy.
Tutaj historia tej ciężkiej walki mogła by się zakończyć.
Jednak po 4 latach spokoju rak powraca ,lecz w innej odmianie ,jako ognisko nowotworowe na lewym płucu. Liczna chemioterapia oraz zabieg torakotomii pozwalają powrócić do normalnego licealnego życia. Po walce z przerzutem na płuca znacznie spada wydolność organizmu ,sport uprawiam już tylko rekreacyjnie.
Gdy po studniówce w styczniu 2007 r. zjawiam się na kontroli , w badaniu rtg na kikucie pozostawionej kości strzałkowej z zabiegu z 2001 roku widoczny jest mały guz (ok.3cm) Diagnoza - wznowa osteosarcomy , ponowna walka, przedoperacyjna chemioterapia , operacja z możliwością amputacji nogi, pierwsze słowa po wyjeździe z sali operacyjnej - "mamo mam nogę"
Chemioterapia i rehabilitacja po operacyjna dają mi możliwość powrotu do rzeczywistości. Jednak noga która wyjechała z sali operacyjnej , nie jest tą nogą sprzed operacji, bardzo osłabiona, widoczny brak części mięśni , brak ruchu przywodzącego , brak czucia w palcach , samo istny ruch nogi ku wewnętrznej stronie, to największe defekty pozostałe po 2 operacjach na nogę ze względu na nie nogę musiałem zabezpieczyć ortezą podudzia lewego. Dzięki niej mogłem biegać , prowadzić samochód ,normalnie funkcjonować . Ponownie cieszyłem sie zwycięstwem nad nieszczęściem mojego życia z duchem walki poszedłem dalej zdałem maturę, egzamin na prawo jazdy, wybrałem uczelnię wyższą poczułem że wielki świat stanął otworem
Zdobywałem wszystko co chciałem , zmieniłem miejsce zamieszkania , rozpocząłem swoją ścieżkę kariery, mam kochająca kobietę u swego boku.. czego chcieć więcej ?
Chcę jednego … Zdrowia.
Rok 2008 to rok moich sukcesów dlaczego 2009 rok miał by być inny ?
Październik 2009 – kontrola w „drugim domu” jakim stał się miesiąc w miesiąc widywany Instytut Matki i Dziecka. Badania wykazują „bezpostaciowe zwapnienie w okolicach amputowanej loży po kości strzałkowej” , tuż obok kolana.
Listopada 2009 – zabieg wycięcia zwapnienia wielkości jajka, jak się później okazuje owe „jajko” jest wypełnione w całości komórkami nowotworowymi.
W grudniu podejmuję się leczenia chemicznego. Już wtedy staję się jasna możliwość amputacji nogi ze względu na bardzo zła lokalizacje guza. Jednak walczę do końca podejmuję się licznym badaniom obrazowym tj. rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa, badanie PET-CT jednak wszystkie wykazują obecność masy nowotworu. Masy która jest w kontakcie ze zdrowymi tkankami miękkimi bez których noga nie może funkcjonować.
Pozostają dwa wyjścia poddać się amputacji nogi jak najszybciej bądź , zakończyć 10 letnie zmagania w dążeniu do zwycięstwa nad odwiecznym rywalem i czekać na przerzuty nowotworu we wszelaki miejsca w mym organizmie.
Wybieram życie !
25.lutego 2010 roku ląduje na stole operacyjnym. Amputacja nogi na wysokości 1/3 uda. Początkowo jest ciężko , jednak z upływem czasu wszystko się klaruje, liczne zabiegi rehabilitacji dają już dużą swobodę poruszania się. Po miesiącu wychodzę do domu , przede mną rehabilitacja, 2 pooperacyjne chemioterapie , badania kontrolne i miejmy nadzieję ostateczne zwycięstwo nad nowotworem dzięki wycięciu ogniska pierwotnego !
VENI VIDI VICI
