Sytuacja sprzed kilku dni: wracam domu późnym popołudniem, przede mną jechało audi a4. Zdzwiwiło mnie, że kierowca zatrzymał się jakieś 20m pzed znakiem stopu przy niestrzeżownym przyjeździe kolejowym. Myśle sobie jest późno, może kiepsko widzi.... Zaraz za przejazdem, jadąc środkiem drogi dał mi sygnał kierunkowskazem, żebym go wyprzedzał... ale po chwili nie miałem juz, zadnych wątpliwości że kierowca jest na bani ponieważ jechał zygzakiem całą szerokością drogi i kilka razy dużo nie brakowało, żeby wpadł do rowu. I tak był zdolny bo przejechał koło 8km. Bez wahania wykręciłem 112 i załatwiłem mu komitet powitalny. Musiał mieć sporo % we krwi, bo auto zabrała autopomoc.
Z jednej strony, pewnie zabrali mu prawko, może nie będzie miał jak dojezdzać do pracy, może ma rodzine na utrzymaniu... ale z drugiej strony, gdyby ktoś z moich znajomych, rodziny, przyjaciół trafił na takiego kierowcę to skutki mogłbyby być o wiele gorsze i nieodwracalne. Dlatego w takich sytuacjach bez wahania wykręcam 112.
Moje zdanie: piłeś nie jedź jedziesz nie pij piłeś a musisz jechać -> załatw sobie kierowcę lub weź taksówkę
A jakie jest Wasze zdanie i jak postępujecie w takich sytuacjach?

bardzo dobra decyzja, mam takie samo zdanie...
nigdy po u za kolko, zawsze mozna sobie zalatwic jakis transport jak sie trafi jakas okazja za wypicie kilku kieliszkow...
trezba zawsze myslec o innych na drodze, ktos moglby jechac sobie spokojnie do domu, do rodzinki a tu mu taki debil nagle wyjezdza na czolowke, duzo takich sytuacji widzialem w swoim zyciu, wiec dla mnie zawsze decyzja jest tylko jedna...

Popieram , Ty mozesz jechać dobrze a taki pjany kierowca moze Cię pozbawić życia , tak samo sie dotyczy życia i zdrowia najbliższych . jak będziesz miał pić to załatw sobie kierowce albo spanie a nie ryzykujesz czyjeś życie.


EDIT

nie jeżdze po u ze ledwo łaze ale wczorajszy jechałem nie raz bo czułem sie dobrze i pewnie za kółkem i nie czuje sie siwtym

teraz kazdy swiety heh

miałem identyczną sytuacje - gość przez jakies 20km odwalał mega numery na szosie
zadzwoniłe, zatrzymali go w Straszynie - drajwer wypadł im z samochodu

Ja tez nie jezdze po alko... Moim zdaniem jest to wielka glupota. Niestety znam pelno ludzi co decyduje sie jechac po 2 piwach bo jak twierdza im nic nie jest Ja tego nie praktykuje...

żeby nie było że jeżdżę pijany pisze, ze po 1nym nawet nie jade, ale po wczorajszym zdarzyło mi sie...

wiadomo dobrze zrobiłeś... jestem tego świadomy ilu ludzi jeździ pijanych pracowałem przez 7 miesięcy na stacji benzynowej na nocnych zmianach... i powiem szczerze , że widziałem tylu kolesi od których było czuć alko, że się przeraziłem w tym nawet policja...

[ Dodano: Czw 20 Lis, 2008 ]
p.s nie jestem swiety bo po wczorajszym jechałem nie raz.. co prawda nie jakies tam wyprawy... no ale człowiek robi później myśli ostatnio tego pilnuje i mi wychodzi

bandzior, no i dobrze zrobiłes.... taki nawalony pol biedy jak sobie gdzies tam dojedzie, ale zawsze jest to ryzyko ze kogos potrąci, spowoduje wypadek itp itd.

bandzior, bardzo dobra decyzja!


Zdarzyło mi się prowadzić auto po imprezowaniu dzień wcześniej, ale z perspektywy czasu oceniam to jednoznacznie jako głupie zachowanie.

Jakos alkohol i samochod nie idzie w parze , no chyba ze alko lejesz do baku .
Raz pojechalem po 1 (!!) piwie 2,5km . Takiego stresu , to w zyciu nie przezylem . Jezeli na drugi dzien po imprezie musze gdzies jechac to odkladam ten moment jak najdalej ,a przed jazda zawsze staram sie isc pobiegac albo przejsc + jakis prysznic + jedzenie zeby szybciej wyparowalo

a pytanie czy picie i jezdzenie to to samo co jezdzenie po imprezie??

bo wszystko zalezy ile, kiedy, i innych czynnikow..

W obecnych czasach jazda pod wplywem to debilizm...zabranie prwaka na rok lub co gorsza potracenie kogos bedac pod wplywem lub jakis dzwon to juz chyba prokurator wchodzi..

po to wujek Drake ma zawsze alkomat przy sobie zeby nie jezdzic po u po imprezce prawda Bilu

Moi kumple mieli dachowanie furą i wylądowali w rowie bo trochę po padało ale kierowca byl trzeźwy. Zadzwonili po mnie żebym ich wyciągnął, z pomocą paru osób daliśmy radę. Samochód rozwalony na maxa, dach zgnieciony, ale nikomu się nic nie stało. Nagle podjeżdża radiowóz, wysiada policjant i mówi że słyszał że był tu wypadek i że kogut im się zepsuł bo chyba coś od nas im wpadło i uszkodziło bulaja. My zdziwieni patrzymy na siebie o co kaman ? A on poświecił na fure zapytał czy nikomu nic nie jest i czy damy rade dojechać do domu , pożartował chwilę i życzył nam szerokiej drogi Oczywiście był na bani :p Za takie coś powinni dostać jakoś 6 pkt. karnych i ileś siana jeszcze. Szczęście w nieszczęściu !
Ale policjanci czują się chyba poza prawem, jeżeli pozwalają sobie na takie wybryki ?