witam wszystkich milosnikow grupy VAG.
w zwiazku z tym jaka mamy pore roku, pogode i domową nude postanowilem zalozyc temat o swojej zabawce.
A wiec:
Model- mk1 cabrio
Silnik- 1.4 benz.
Moc-?
Mody pod maską- seria
Zawieszenie- seria
Hamulce- seria
Koła- BBS z golfa III
Nadwozie- seria
Wnętrze- seria
Audio- Radiomagnetofon ALPINE z niegrajacymi juz glosnikami ( czas zrobil swoje)
Zaczelo sie to tak:
Chec posiadania golfa mk1 cabrio chodzila za mna jakies 8 lat, az wreszcie ktoregos dnia znudzony wszedlem na allegro.pl i znalazlem za nieduze pieniadze swierzo po malowaniu, z wrzuconym juz niezlym silnikiem, lecz nie skonczonego golfa mk1 w wersji cabri.
Oto zdjęcia z aukcji:
Nie myslac dlugo zadzwonilem do kolesia, porozmawialem o samochodzie- co bylo w nim zrobione, co zostalo do zrobienia i oczywiscie o cenie.
Przemyslalem temat i za dwa dni ( byl wtorek) bylem u kolesia aby obejrzec auto.
Po ogledzinach jeszcze chwila zastanowienia, telefon do wlasciciela i w sobote rano jestem po samochod- jako ze nie byl na chodzie, nie mial OC i przegladu- musial przyjechac na lawecie.
zdjecie jak po niego bylem- jeszcze na kolach u poprzedniego wlasciciela- kupilem go bez kól- bo kola juz mialem- lezaly jakies 2 lata i czekaly na samochod- ale o tym pozniej
Jako ze byl to swap z golfa II, domyslam sie ze poprzedni wlasciciel chcial go przed wlozeniem lekko podleczyc- co swiadczy o tym iz nie moglem go uruchomic- albo nie odpalal wogole, albo wskakiwal od razu ma max. obroty, kolejna zauwazalna rzecza byl czerwony silikon_ byl wszedzie i to w takich ilosciach ze szkoda gadac...........- jednym slowem nie NASI JUZ TU BYLI
oto foty z pierwszych prob uruchomienia:- lekka zadyma ale jakos sie udalo.
W miedzy czasie przymiarka felg ktore dwa lata czekaly na auto:
jak juz odpalil i bylo slychac ze nic w nim nie wali mozna bylo sie wziasc za rozbieranie- wyciaganie silnika bo byla jeda rzecz ktora musialem w nim zrobic zanim zaczne sie nim poruszac
Foty z rozbiorki auta:
Po zdemontowaniu niektorych czesci sinika trzeba go bylo wydłubac- i tak tez sie stalo
Silnik na wierzchu wiec rozpoczalem poszukiwania blacharza- lakiernika zeby mi wymienil lewe przednie poszycie wewenetrzne ( auto wczesniej mialo lekkiego dzwona a poprzedni wlasciciel jak je remontowal nie wpadl na to aby to zrobic dobrze, zeby pozniej nie szpecilo calego auta)- ale jak to w polsce bywa w gadce sa wszyscy madrzy- przyjezdza kolo, rozmowa, dogadywanie szczegolow i dla niego nie ma problemu-tydzien czasu i nie bedzie znaku ze cos bylo robione.
Mija tydzien dzwonie do szpeca a on mi mowi zebym podjechal do niego bo ma maly problem- czyli juz wiem co sie swieci.
zajezdzam a on mi zaczyna tlumaczyc ze on nie da rady mi tego zrobic itd.........itp......... wiec nie myslac dlugo- linka, samochod, koles i dawaj auto z powrotem do domu.
znalazlem drugiego( byl chyba luty albo marzec)- przyjechal, oglada i mowi ze konczy jakies auto i za 3 dni moze sie wziasc za moj- tydzien i mam zrobiony ze mucha nie siada. OK, cena za robote przyzwoita, ja uradowany ze bede mial auto przed sezonem zrobione. umowilismy sie ze da mi znac i zawioze mu auto.
mialo byc 3 dni a zeszlo ok. miesiaca- zawiozlem auto na lawecie i na drugi dzien mieli sie za nie wziasc.minely kolejne 2- 3 tygodnie az sie wzieli- wstawili na warsztat i dzwonia zebym przyjechal.
Zajezdzam i gadka sie zaczyna................mozemy ci to zrobic.........ale troche przy tym roboty..............jak chcesz ................no ale.....................przeliczyli wszystko i wyszlo im jakies...............4 razy wiecej niz sie umawialismy na poczatku.
Nie myslac dlugo- powiedzialem zeby sie wstrzymali dwa dni, ja to przemysle i dam im znac.
Oto foty co trzeba bylo zrobic.
Wrocilem do domu i myslalem co tu dalej robic- remontowac klamoctwo czy szukac czegos innego az wreszcie przypomnialo mi sie ze moj koles sciagnal rok wczesniej mk1 cabrio z niemiec w dobrym stanie tylko lekko stare........ szybki telefon czy jeszcze je ma do sprzedania, odpowiedz brzmi Tak.............dlugo nie myslac siadam w samochod, zajezdzam po kolesia i jedziemy na ogledziny.
Zajezdzamy na miejsce i stoi. zaczynamy ogladac i stan niczego sobie- dach do wymiany, z 5 pecherzy na calej karoserii, a tak poza tym ok- silnik nie palony pol roku zaskoczyl od strzalu.....
wychodzi wlasciciel i zaczynamy rozmowe o cenie itd.........jako ze koles ktory go sprzedawal jest lakiernikiem to powiedzialem mu ze wezme to auto alepod warunkiem ze mi je pomaluje. koles nie myslac dlugo zgadza sie- mowi ze sie znamy i ze skasuje mnie tylko za auto, za godziny pracy jakie jego pracownicy spedza przy zrobieniu auta i za materialy-malowanie mam gratis. nie zastanawiajac sie dlugo mowie ok- mi pasuje.
zostala kwestia terminu- czyli znowu ta sama spiewka co poprzednicy- max. tydzien czasu- jedyne co mialem zrobic to rozebrac auto i pozniej je sobie sam zlozyc.
i takim to wlasnie sposobem niebieska jedynka zostala dawca silnika i wielu innych czesci- bo bylo w bardzo duzo nowych czesci.
przyszedl weekend i tak jak obiecalem trzeba bylo jechac i rozebrac auto- zebralismy sie z kolesiem w sobote po poludniu, pojechalismy i w dwie godziny auto bylo rozebrane do remontu........................... i tu sie znowu zaczyna bajka z fachowcami..........
Wyszlo tak ze blacharke zrobilem sam ( niestety nie mam zdjec z remontu blacharki bo byly u kolesia w aparacie i mu je wcielo) w weekendy, po pracy itd......
z blacharka mi zeszlo ok 1- 1.5 miesiaca( tak jak wczesniej pisalem po godzinach i w weekendy, a druga sprawa to na poczatku bylo 5 pecherzya pozniej wyszlo troche wiecej- no ale coz tak bywa) a caly remont z pomalowaniem jakies 3 miesiace..........szkoda gadac.
oto kilka fot z przygotowan do malowania:
z jednej strony to ciesze sie ze blacharke robilem sam bo przynajmniej wiem ze wszystko co widzialem jest zrobione a nie zakitowane aby dzis bylo dobrze a co bedzie za dwa lata to niewazne- wymienilem jeden prog, jedna reperaturke tylnia i wstawilem pare latek.
ciag dalszy mam nadzieje ze jutro